poniedziałek, 30 maja 2011

Szlakiem murali


Czy nie wydaje się Wam, że mróz w tym roku trzymał zdecydowanie za długo? Cieszę się więc, że wokół zielono, a słońce przygrzewa. Ale moją radość co poniedziałek zakłóca lord Eddard Stark. "Zima nadchodzi", mawia posępny bohater "Gry o Tron", a jego niepokój udziela się i mi. Mroźna przepowiednia nie ma prawa się nie spełnić. Takie prawo natury. Dzisiaj więc dla odmiany nie będę pisać o zabawkach. Nie pokażę nowych lalek. Nie dam Wam żadnego pretekstu do siedzenia w domu. Zapraszam za to na całkiem przyjemny spacerek. Wyłączcie swoje pecety, makbuki, terminale. I chodźcie za mną Świętym Marcinem.


Odbijemy w jedną z bocznych uliczek. Właśnie tutaj u zbiegu ulic Kościuszki i Taczaka swoje geometryczne dzieło pozostawił francuski artysta Remed. Stworzył je w ramach Festiwalu Murali, który zaledwie 2 tygodnie temu miał miejsce w Poznaniu. Za sprawą twórców wydarzenia - Stowarzyszenia Inner Art - i uczestniczących w nim artystów stolica wielkopolski nabrała kosmopolitycznego sznytu. Może brak tu jeszcze kawiarenek, ale momentami można już poczuć klimat pełnej życia Barcelony (serio) czy też przypomnieć sobie energię berlińskiego Kreuzberga.

Zajrzyjmy w odchodzącą od św. Marcina - uliczkę Kantaka, a przekonamy się, że nazwa artystycznej dzielnicy Berlina nie padła bez powodu. Boczną ścianę kamienicy zdobi tutaj mural artysty, którego wyrazisty styl rozpozna każdy, kto był w Berlinie.  


Blu słynie z zaangażowania politycznego i miłości do detalu. To jedna z bardziej ciekawych postaci światowego street artu, jest autorem m.in. błyskotliwej animacji poklatkowej powstałej na bazie murali. Jego najnowsze dzieło część z moich znajomych uznało za najciekawsze osiągnięcie Festiwalu Murali.



Ale, ale, idźmy dalej, bo bez względu na przytoczoną powyżej opinię warto obejrzeć wszystkie murale. W tym celu udamy się przez Stary Rynek, przetniemy Garbary i dojdziemy na koniec ulicy Woźnej, w okolice Cafe Mięsnej. Czarno-biały mural pokrywa całą boczną elewację. Kiedy go zobaczycie, żadnego rusztowania już tutaj nie będzie. Nie będzie również artysty, a szkoda, bo to niezwykle wesoły i bezpośredni człowiek. Kiedy go widziałam, humor mu dopisywał. Nic dziwnego - ta niezwykle pracochłonne malowidło było już niemal na ukończeniu...

Przy ulicy Garbary 41 widnieje najbardziej ascetyczny z murali, dzieło artysty ukrywającego się pod pseudonimem Sam3. Na tle pozostałych prac formalnie zdecydowanie bardziej rozbuchanych pozostawia delikatne uczucie niedosyty. Ale z drugiej strony - o wiele bardziej skłania do refleksji...

Trasę dzisiejszej wycieczki kończymy przy ulicy Grobli. Okolicy dobrze mi znanej, to tutaj mieszkałam ponad 3 lata. Sklepik, gdzie kupowałam bułki, znajduje się właśnie w budynku, który hiszpański artysta Kenor przyozdobił barwnym muralem. Włączenie tej okolicy do szlaku murali jest strzałem w dziesiątkę. Ulica Grobla i Mostowa to ciąg stylowych kamienic i choć blisko Starówki, wydawały się istnieć na marginesie turystycznej mapy Poznania. Zbyt długo cieszyły się bowiem złą sławą...
Festiwal Murali zakończył się 21 maja. Ale tylko oficjalnie. W rzeczywistości wciąż trwa i będzie trwał również wtedy, gdy nadejdzie już zima. Bez względu jednak na porę roku, podczas której zawitacie do Poznania, koniecznie przejdźcie się tym szlakiem. Spacer zajmie Wam zaledwie godzinę, za to pozytywnych wrażeń Wam nie zabraknie...`


4 komentarze:

  1. Na Staszica w podwórkach, dla chętnych też miały powstać murale - ostatecznie znalazło się trzech odważnych, reszta wapniaków nawet nie informowała o takiej możliwości młodszych mieszkańców.
    Widzę, że na Starym Mieście właściciele kamienic się nie boją!

    OdpowiedzUsuń
  2. Edward Starck? who's that? Eddard Stark maybe? snobistyczny.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Świętej pamięci Ned Stark - na przyszlosc korekte prosze przekazywac na prajwa:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Miderski - teraz wiemy jeszcze wiecej. Dzieki za przypis:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...