poniedziałek, 22 listopada 2010

Poznajcie pin-up Liz


O nie. Może i Liz ma lekko melancholijne spojrzenie, lecz romantyczka z niej żadna. Ta krnąbrna panna uwielbia małe kotki, kolorowe dziary i posłusznych chłopców. Za to porównania do Dity von Tesse ją nudzą.


Jako jedyna z zabawek posiada własny portret...


...to zaś tylko umacnia ją w przekonaniu, że jest lepsza od innych. 

czwartek, 18 listopada 2010

Chimeryczny zajączek

Na początku był niepozorny szkic. Nie zachował się jednak.

Następnym etapem - graficzka. Dzięki niej zajączek zyskał nowe oblicze. A właściwie zyskał dwa oblicza, których mógłby mu pozazdrościć nawet doktor Jekyll i pan Hyde.


Następnie Michał ulepił gliniany wzorzec. Nie udokumentowaliśmy tego jednak.




No a potem  papier, klej i farby poszły w ruch. W kwietniu anno domini 2010 "Mamuśka" była już gotowa. Jak przystało na wielkanocnego zajączka ma niezwykle bogate wnętrze. Na tyle sympatyczne, że spokojnie można je wspominać zimą.

niedziela, 14 listopada 2010

Od początku...


Miniony rok był dla nas niesamowicie pracowity. Czasami nawet 6 godzin dziennie poświęcaliśmy na tworzenie zabawek. Nadchodzące miesiące nie będą się pod tym względem specjalnie różnić. Michał testuje pastę modelarską, walczy z odlewami, a ponieważ chce się pożegnać z akrylami - szuka również nowych farb...  Ja tymczasem staram się ulepszyć technikę, od której oboje zaczęliśmy naszą przygodę z zabawkami. Masa papierowa to tworzywo z jednej strony staroświeckie, a z drugiej - dość wymagające i czasochłonne. Czy mówiłam Wam, że zrobienie jednej zabawki zajmuje ok. miesiąca?


Chcemy więc oboje sprawdzić parę patentów, dzięki którym ludziki będzie nam się robiło i szybciej, i lepiej. Trzymajcie kciuki, jeżeli się uda - blog obrodzi wieloma portretami. Zanim jednak powstaną nowe stworki, zapraszam Was do oglądania tych, które stworzyłam ponad pół roku temu.


poniedziałek, 8 listopada 2010

Wyjazd za miasto

Latem Tata Jednorożec opuścił na parę dni półkę nad telewizorem. Postanowił pokazać synkowi dziką naturę.


Trawa, kamyczki, żwirek... wszystko to podobało się małemu Jednorożcowi. Jednak największe wrażenie zrobił na nim pieniek. Zeskoczyć z niego - to dopiero wyzwanie!


piątek, 5 listopada 2010

Mała czarna


To pierwsza z laleczek, którą moi znajomi jednogłośnie określili mianem piękności.


Chociaż dziś nie wyobrażam jej sobie bez małej czarnej i fartuszka, na początku jednak nie mogłam się zdecydować, jak ją ubrać. Odpowiednia kreacja to w przypadku laleczek rzecz nie byle błaha. Inspiracji szukałam na Banana Blox, Marchewkowa.pl czy u Vintage Girl, moich ulubionych modowych blogach. W efekcie czego zabawka kilkakrotnie była przemalowywana. Wszystko po to, by street style ustąpił miejsca elegancji, a laleczka mogła szczycić się hasłem "I put a spell on you"...

wtorek, 2 listopada 2010

Co robić latem...

Brzydka pogoda za oknem? Nam to nie przeszkadza, bo sezon grzewczy to idealny czas na produkcję zabawek. Latem sytuacja prezentuje się trochę gorzej - zabawki schną długo, wystawiając naszą cierpliwość na próbę... Trzeba poszukać dla siebie innych środków wyrazu.

Poniżej jeden z moich obrazków.

poniedziałek, 1 listopada 2010

Pamiątka z Barcelony


Fajny sklep z zabawkami zawsze wzbudzi naszą sympatię. Ale tylko nieliczne zasługują na podziw i wzmiankę na łamach niniejszego bloga. Jednym z tych specjalnych miejsc jest hiszpańska galeria "Atticus". Mieści się w Barcelonie, w samym sercu dzielnicy gotyckiej. Dotrzeć do "Atticusa" nie jest łatwo: brakuje szyldu, numeru ulicy, a sama galeria otwarta jest zaledwie przez kilka godzin w ciągu dnia. Warto jednak zapuścić się w wąską i ciemną Calle Lledo i odnaleźć "Atticusa", bo to miejsce, gdzie sprzedaje się pierwszoligowe zabawki. Nam udało się tam dotrzeć dopiero za drugim podejściem.


W Atticusie można kupić praktycznie wszystko, co w ostatnim czasie emocjonowało środowisko fanów Designer Toys. Od niemal już klasyków pokroju Tokidoki czy Ugly Dolls, po pluszowe potwory Stitches and Glue czy figurki z filmu "Where The Wild Things Are". Do tego oczywiście obrazy, albumy przybliżające twórczość artystów z kręgu low brow, breloczki, wszelkiej maści kolorowe gadżety etc... Ja opuściłam sklep z winylową Blythe Bell. 


W ogóle Barcelona to raj dla wielbicieli zabawek. Blisko Rambli mieści się sklepik z Toy Craftami....



...gdzie Michał wypatrzył dla siebie pluszaka Domo. Nieco dalej znajduje się również godny uwagi - choć bardziej już jako socjologiczna ciekawostka - emo-butik. Tam zabawiliśmy nieco dłużej - ciężko jest bowiem oderwać wzrok od gablotki z mangowymi panienkami. 


Zresztą fajne i oryginalne zabawki można kupić w Barcelonie niemal na każdym kroku. Nawet w zwykłych sklepach z pamiątkami. Jakby tego było, mało, zgadnijcie gdzie serwuje się najlepsze mojito w mieście? W lokalu o poetycko brzmiącej nazwie "Rosa Negra", którego ściany ozdobiono - uwaga! - lalkami z masy papierowej. Po udanych zakupach nie zajść tam to dopiero grzech.

W pogoni za Cosmo Girl


Podczas gdy moje stworki cechuje pewna statyczność, wręcz rozleniwienie - prace Michała eksplodują energią. Widać to idealnie po Cosmo Girl, która już w momencie pojawienie się przyćmiła urodą pozostałe zabawki. Jest wykonana zupełnie nową techniką niż prezentowane dotychczas na blogu prace.


Żywiołem niepokornej Cosmo Girl jest ruch. Dynamiczne jest również podejście Michała do zabawek. Cały czas na tropie nowych technik i tworzyw. Wszystko po to, by powołać do życia następną arcyciekawą postać.


Kolejny sukces Michał odniósł przedwczoraj... No tak, ale to już opowieść na zupełnie nowy post.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...