Na początku był niepozorny szkic. Nie zachował się jednak.
Następnym etapem - graficzka. Dzięki niej zajączek zyskał nowe oblicze. A właściwie zyskał dwa oblicza, których mógłby mu pozazdrościć nawet doktor Jekyll i pan Hyde.
Następnie Michał ulepił gliniany wzorzec. Nie udokumentowaliśmy tego jednak.
No a potem papier, klej i farby poszły w ruch. W kwietniu anno domini 2010 "Mamuśka" była już gotowa. Jak przystało na wielkanocnego zajączka ma niezwykle bogate wnętrze. Na tyle sympatyczne, że spokojnie można je wspominać zimą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz