W ubiegłą sobotę z rana odwiedziliśmy się w Szreniawie
tamtejsze muzeum, chwilę potem już sama zawitałam do poznańskiego Zamku. W obu miejscach niezależnie od siebie zorganizowano
wystawy zabawek. Zamek zdominowała twórczość ludowa, dobór drewnianych eksponatów
podporządkowano tematowi wystawy "Zabawki naszych dziadków". Wyraziste
kolory - ach ta czerwień, zieleń i błękit - zdobnictwo rodem z folkloru, a do
tego proste wzornictwo. Jednym słowem uroczo.
Wystawa, na którą złożyły się zbiory z kolekcji Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach, odbyła się w ramach 18 Biennale Sztuki Dla Dziecka.
Swoją drogą, czy ktoś jeszcze w
tych czasach tworzy takie zabawki? Marzy mi właśnie się taki drewniany
soczyście kolorowy konik. W tym miejscu muszę Wam przyznać się do pewnej
ignorancji: dotychczas tego typu zabawki
kojarzyły mi się z pamiątkami ze Szwecji, a tu proszę - Polska ma też swój
udział w konikowym zabawkarstwie. Ależ mnie duma rozpiera.
Jednak "zabawki naszych dziadków" pozostawiły we
mnie delikatne uczucie niedosytu. Dlaczego? Wszystko przez to że wcześniej
byłam w Szreniawie, tamtejsza zaś wystawa ujęła mnie swoją różnorodnością. Ale
o tym opowiem Wam już innym razem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz