Midori to kolejny przykład na obecność wpływów Japonii w
naszej radosnej twórczości. Tym razem jednak inspiracją dla zabawki nie były laleczki
Kokeshi, lecz strona Style-arena.jp. Pod tym właśnie adresem
jeszcze kilka lat temu spędzałam zbyt wiele czasu, nie mogąc oderwać wzroku od
wystylizowanej młodzieży uchwyconej na ulicach Tokio. Błyskotliwe stylizacje,
dominacja trzech kolorów: białego, czarnego, szarego, no i aura totalnej
egzotyki... Ten sam piorunujący efekt wywarł na mnie pierwszy pokaz Yohji
Yamamota, jaki mając kilkanaście lat, widziałam w telewizji (wówczas określanej mianem: satelitarnej),
czy wiadomość, że w Warszawie otwarto guerilla store Commes des Garcons. Oczywiście,
pewnych emocji nie da się powtórzyć, bo i o uczucie zaskoczenia z wiekiem coraz
trudniej (też macie wrażenie, że zbyt wiele rzeczy już było?), niemniej Japonia i jej twórcza energia wciąż jest dla nas punktem
odniesienia. Dodatkowo ojczyzna Godzilli jest też kolejnym - obok Meksyku -
miejscem, które obiecujemy sobie, że odwiedzimy. Niestety - pewnie nie zdarzy się to zbyt wcześnie. Pocieszam się jednak faktem, że my obietnic
złożonych sobie zwykle dotrzymujemy:)
Midori to postać, którą otacza aura melancholii.
Z natury poważna, ale nigdy smutna.
Ulubiony kwiat: kwitnąca Wiśnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz