Szkielety dwóch następnych są już gotowe do pomalowania, materiały na kolejne piętrzą się zaczepnie na stoliczku, listonosz donosi następne. Bo Kokeshi ma tę ogromną zaletę, że robi się je w miarę szybko. Od 3 dni do tygodnia. Wszystko dzięki półfabrykatom i rycyklingowi - zatem najbliższe miesiące będę tworzyć, przetwarzać, tworzyć, przetwarzać. Ha! Marzy mi się armia skośnookich laleczek. Wszystkie malutkie, zgrabniutki, ful kolorowe... W tym jedna olbrzymia! Moja siostra zażyczyła już sobie ok. 40-centymetrową Kokeshi. Cóż się nie robi dla rodziny...
Gigantomania dopadła również Michała. Tworzy olbrzymiego kota. Ma on długość ok. 80 centymetrów.
Niestety, nie otrzymałam pozwolenia na zdjęcia. Na efekt końcowy prac Michała przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Jutro to będzie prawdziwe szaleństwo!!! :D Nie mogę się doczekać!!! Piękne są!
OdpowiedzUsuńJuz owiniete w woreczki. Wlozone do torebki. Przygotowane do wycieczki. Do jutra!:)
OdpowiedzUsuńMożna prosić o powtórkę z rozrywki? :D Tak mi w Globisie brakuje tych kolorów i postaci! ;)
OdpowiedzUsuń