wtorek, 29 marca 2011

Fatalna flama


Kilka nieudanych randek może porządnie zwichrować kobiecą psychikę...

Świat Miju powiększył sie o Kobietę Fatalną. Nie ma imienia, ma za to wyrazisty look, na który wpływ w równym stopniu miała Stefani Garmanotta co Selina Kyle aka Cat Woman. Prawda, że ładna? 

poniedziałek, 28 marca 2011

Jak się robi zabawki

Wiele osób nas o to pyta. Odpowiadam, że przyjemnie. W kwestii udzielania rzemieślniczych porad jestem za to bardziej wstrzemięźliwa. W przeciwieństwie do Michała nie mam za sobą edukacji artystycznej, czasami w materii zabawkarskiej bywam niezgrabna i niecierpliwa. Radzę więc krótko: podpatrywać.



Róbcie to np. w internecie. Artyści specjalizujący się w rękodziele umieszczają na swoich stronach tutoriale. Rzadko, ale się zdarza. Tym bardziej więc dla osób początkującej są one bezcenne. Znacznie częściej za to na forach znajdziecie wypowiedzi amatorów, chętnie dzielą się swoimi patentami i doświadczeniem. Nie lekceważcie ich. Nawet ci mniej zdolni czy też o odmiennej od Waszej stylistyce mogą przekazać istotną wskazówkę. Jeżeli mają pasję, zwykle mają też fajne pomysły. Blogi, Etsy.com, Flickr, strony o designie, sztuce - szukajcie, eksplorujcie, bo internet aż kipi fajną inwencją.





Nie samym jednak designem twórca zabawek żyje. Warto wybrać się od czasu do czasu do sklepu dla modelarzy, plastyków czy spędzić popołudnie w Castoramie. Zdradzę Wam sekret. Bez asortymentu tego ostatniego sklepu nasze zabawki nie prezentowałyby się już tak efektownie. Tak, tak. Warto poznawać różne techniki i różne tworzywa. Do tego dochodzi jeszcze twórczy recykling uprawiany w domu.  Bo właściwie zabawkę można wykonać ze wszystkiego: z dawno już przeczytanych gazet, kartonów po butach, z nie noszonych ubrań, plastikowych pojemników i pewnie jeszcze z wielu wielu innych rzeczy...
 

Czytajcie. Ja czytam. Ostatnio głównie wszelkiej maści książeczki z lat dzieciństwa oraz poradniki dla dzieci. Wcale nie trzeba wyrastać z tego typu literatury. Pierwsze inspirują (i wzruszają). Drugie w  niesamowicie przystępny sposób opisują, jak zrobić ozdoby z produktów dostępnych w każdym domu. Jeżeli zatem wiedzę zdobytą w ten sposób połączycie ze świadomością dorosłego człowieka obeznanego w designie, grafice, modzie, popkulturze etc., to zapewniam Was, że możecie osiągnąć naprawdę fajne rezultaty.




Podpatrujcie zatem i poszukujcie. W necie, w sklepach, w literaturze. Przede wszystkim jednak uczcie się na własnych błędach. Ich walory edukacyjne są bowiem nie do przecenienia.

środa, 23 marca 2011

Danse Macabre z zabawkami

Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam La Catrinę. Na pewno jednak już wtedy myśl, by mieć szkieletową panienkę musiała mnie opętać. Ta kibić, uśmiech i szyk, którego nie da się uśmiercić, sami rozumiecie. Zanim jednak zjawię się w listopadowy dzionek w Meksyku i wymienię ciężko zarobione pesos na lalę, pewnie minie trochę czasu. Na szczęście jest ktoś, kto umili mi czas oczekiwania na podróż życia. To Madam Kostucha.



Podobnie jak jej pierwowzór Madam Kostucha wykonana w całości z masy papierowej. I choć w naszym saloniku znajdziecie urodziwsze panny - to właśnie ona uznawana przez niektórych jest za szczyt moich papierowych osiągnięć. Ale, ale. Ciekawe, jak oceniliby ją rdzenni Meksykanie...


Meksyk jest właśnie krajem, który mnie szalenie inspiruje, a w którym specjaliści od papierowej pulpy bywa, że stają się sławni, a ich dzieła - rozchwytywane. Taką postacią był chociażby Pedro Linares (1906 -1992). Natchnienie potrafił odnaleźć nie tylko w symbolach śmierci, ale również - a może przede wszystkim - we własnych snach. W jednym z nich nawiedziły go mistyczne twory - barwne krzyżówki różnych zwierząt -  które same okrzyknęły się mianem "alebrijas". Dzięki papier mache Pedro mógł nadać im materialną postać - na tylą intrygującą, że wśród admiratorów jego talentu szybko znaleźli się Diego Riviera i Frida Kahlo. Co ciekawe, przedziwnej urody zabawki dzielnie stawiły czoła upływowi czasu, a wynik ich starcia z Kostuchą zakończył się "1:0". Jak to możliwe? Po śmierci artysty surrealistyczną tradycję kontynuuje jego rodzina.



Meksyk to nie tylko rodzina Linares. Większość jednak twórców pozostaje anonimowa. Ich talent rozkwita głównie w Święta Zmarłych. Na cmentarzach, straganach, w domach pojawiają się anioły, diabły, szkieletorki, czaszki... Wśród tej gromadki jest i miejsce na wizerunek Pani Śmierci, wspomnianej przeze mnie La Catriny. Jednym widzą w niej katolicki danse macabre i aztecką boginię Mictecacihuatl, inni - miks haute couture z turpizmem. Mi przywodzą na myśl sztychy jej twórcy, meksykańskiego ilustratora i satyryka - Jose Guadelupy Posady. Dla niego La Calavera Catrina była w głównej mierzemeksykańską snobką, która zaprzedała duszę modowym nowinkom płynącym z dekadenckiej Europy...

niedziela, 13 marca 2011

Polski design 1955-1968


 Dziennikarze prestiżowych pism o designie już dawno widzieli zbiory ukryte w piwnicach Muzeum Narodowego w Warszawie. Nic dziwnego zatem, że czytelnicy chociażby "Wallpaper" lepiej znają nasze osiągnięcia we wzornictwie lat 50. i 60. niż my sami. O tym, że działo się wówczas w Polsce  - oj działo - możecie się przekonać na wystawie "Chcemy być nowocześni. Polski design 1955-1968". Ciekawe tekstylia przywodzące na myśl tkaniny Marimekko, krzesła, które pod inną szerokością geograficzną aspirowałyby do miana ikon designu oraz fantazyjna ceramika. Jeżeli będziecie w Warszawie chociażby przejazdem - koniecznie zajrzyjcie do Muzeum. Piękne wrażenia gwarantowane.







Wystawa potrwa do 17 kwietnia.

Z miłości do Japonii

 

Witamy na półeczce dwie nowe Kokeshi.  

 

Na ich ich look wpływ miała stylistyka lat 80.


Kolejne inspirowane będą rosyjską ilustracją. 
Chyba że w międzyczasie coś wywrze na mnie silniejsze wrażenie...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...