Oficjalnie żegnamy się z blogiem. Wszystkim naszym Czytelnikom dziękujemy za uwagę i wyrozumiałość, bo przecież często wpisy pojawiały się dość nieregularnie. Koniec bloga w żaden sposób nie oznacza końca działania Miju. Według nas to dopiero początek. Teraz nasze losy możecie śledzić na stronie Miju.com.pl. Nie tylko zobaczycie nasze pełne portfolio i przeczytacie nowe posty. Dodatkowo, przygotowujemy się do małej rewolucji. Co szykujemy? Sprawdźcie na naszej nowej stronie. Do zobaczenia!
wtorek, 4 września 2012
czwartek, 2 lutego 2012
wtorek, 31 stycznia 2012
Back to Amy
Łatwo zgadnąć, co leciało sobie z radyjka, kiedy robiłam tę lalę. Oczywiście - "Our Days Will Come..."
środa, 18 stycznia 2012
Good morning Vietnam! (czyli ciąg dalszy relacji)
Po opuszczeniu Hongkongu pojechaliśmy do południowego Wietnamu. Już od samego początku w dość komercyjny sposób próbowano nas zaznajomić z tutejszym teatrem lalek. W Sajgonie namawiano nas na bilety, a w Hoi An na lalki - o dość wyśrubowanej cenie. Na zakup oczywiście zdecydowaliśmy się, ale dopiero na północy. Czyli prawdziwym miejscu narodzin tej nietypowej sztuki.
Największy wybór lalek był w... świątyni.
W słynnym teatrze w Hanoi - Thang Long - przedstawienia odbywają się kilka razy dziennie, ale żeby dostać dobre miejsca - warto kupić bilety z kilkudniowym wyprzedzeniem. Po 2 tygodniach w Wietnamie widok drewnianych lalek nie robił na nas specjalnie wrażenia, może dlatego że można je było dostać praktycznie wszędzie. Tak oto wizytę w teatrze zostawiliśmy sobie na ostatni dzień naszej azjatyckiej wyprawy. Siedzieliśmy w teatrze wśród dzieci, bakpakersów, wycieczek seniorów, nie oczekując większego zaskoczenia. No i oczywiście daliśmy się zaskoczyć.
Lale wykonane są z drewna, a pokryte laką. Tylko najdroższe pomalowano złotą farbą.
Za to wszystkie można animować!
Na pierwszym piętrze tuż przed widownią zamiast sceny zbiornik wody. Przy gromkich brawach do orkiestry dołączają dwie eleganckie kobiety o aparycji diwy. Cóż za dystyngowane ruchy i ta cicha rywalizacja o tytuł gwiazdy wieczoru. Panie pochylają się nad mikrofonem... Stop.
Artystki podkładają głos pod wieśniaka, damę dworu czy monarchę. Z wdziękiem i fantazją.
Tak właśnie prezentuje się 45
minut pełnej zwrotów akcji rozrywki.
Tak zabawnie i tak żywiołowo lale uwodzą publiczność już od XI w. Wpierw na polach ryżowych. Tam to stojący w wodzie wieśniacy odgrywali za ich pomocą różnorakie scenki. Z biegiem lat zabawa przerodziła się w sztukę. Tematyka wszędzie była podobna (ludowe podania i wydarzenia historyczne). Natomiast budowę schowanego w wodzie systemu prętów i bambusów poszczególne grupy utrzymywały w wielkiej tajemnicy.
To właśnie ta konstrukcja zadecydowała o żywotności lalek, a tym samym o atrakcyjności sztuki. Dziś o wiele łatwiej wykraść tajemnicę. Mimo to bitwa między południem a północą toczy się dalej. Nie tylko o rząd dusz, ale również i o portfele turystów. W Sajgonie i Hoi An nic nie kupiliśmy, za to w Hanoi płaciliśmy również za możliwość wykonania tych zdjęć. Pamiątka - bezcenna.
niedziela, 8 stycznia 2012
Witaj, Kokeshi!
Skośnookie laleczki znowu rozpanoszyły się po naszej pracowni. Tym razem rządzą w tonacji black & white.
piątek, 6 stycznia 2012
Zimowe czary-mary
Za oknem jesień, a u nas w domu... jupi! Zimowa aura. Wprawdzie wyczarowana tyko na potrzeby sesji, ale że upragniona - przez to jeszcze bardziej magiczna. Szybko, zróbmy jej zdjęcia!
Na pierwszym planie nasza nowa lala - Śnieżynka. W tle lampki i najprawdziwsza choinka. Tak, zgadliście! Przyozdobiona własnoręcznie wykonanymi ozdóbkami...
Poniżej prezentacja bombek zrobionych jeszcze w grudniu 2011 r. Przyjrzyjcie się im szybciutko - następna taka sesja dopiero za 12 miesięcy.
Magicznej aury Miju życzy Wam przez cały 2012 rok!
poniedziałek, 19 grudnia 2011
Barwny żywot rodem z newslettera
Zwykle w okolicach godziny 18. na mojej skrzynce pocztowej pojawia się newsletter Etsy. Mam wtedy swoje małe święto. Każda wiadomość serwisu propagującego hand made podporządkowana jest jednemu tematowi. Oferty ozdób, ubrań czy ceramiki mogą dotyczyć święta, postaci, epoki. Albo po prostu barw...
Zwykle lubię bardziej skontrastowane kolory, przez co zestawienie czerwieni, żółci, pomarańczowego wydało mi się czymś szalenie nowatorskim. "Eureka!". Przypomniał mi się pewien szkic sprzed roku. Tak oto stare połączyło się z nowym... I tak właśnie narodził się Pan Kulka. Choć utrzymany w jesiennych barwach - wiosenne ma usposobienie, co udowodnił - wspinając się na sam szczyt naszej przepięknej choinki.
A to kto? Tajemnicza postać, którą zaprezentuję Wam już wkrótce...
Subskrybuj:
Posty (Atom)